Bobry robią to lepiej i za darmo, ale Lasy Państwowe chcą je wybić, by za miliony budować to samo tylko gorzej

W Nadleśnictwie Staszów presja społeczna zatrzymała zabicie do 120 bobrów i niszczenie ich siedlisk, ale w wielu miejscach Polski ta praktyka jest wciąż uskuteczniana. Od 13 lutego 2022 r. do 19 kwietnia 2023 r. Lasy Państwowe otrzymały aż 168 pozwoleń na odstępstwa od zakazów w stosunku do bobrów. Co to oznacza? Leśnicy zabijali bobry i dewastowali ich siedliska, by za 246 milionów złotych, wybudować infrastrukturę, której celem jest zwiększenie małej retencji. A zatem dokładnie to samo, co bobry robią za darmo i znacznie lepiej.
Zgodnie z danymi przedstawionymi w raporcie Stowarzyszenia Nasz Bóbr prawie 70% wszystkich zezwoleń od zakazów obowiązujących w stosunku do bobra dotyczy niszczenia ich siedlisk i tam z uwagi na zalewanie sąsiedniego terenu (dotyczy to też lasów), a tylko podczas pierwszego półrocza 2023 r. zezwolono na odstrzał 1176 bobrów. Z kolei z przeprowadzonego przez Pracownię na rzecz Wszystkich Istot monitoringu zezwoleń na odstępstwa od zakazów w stosunku do gatunków objętych ochroną gatunkową wydanych w ramach postępowań wszczętych na wniosek nadleśnictw lub Regionalnych Dyrekcji Lasów Państwowych w okresie od 13.02.2022 r. do 19.04.2023 r. wynika, że na 482 zezwolenia aż 168 było odstępstwami od zakazów w stosunku do bobrów.
Jednym z takich miejsc było Nadleśnictwo Staszów, ale w tym wypadku dzięki interwencji m. in. Stowarzyszenia Nasz Bóbr, społeczeństwo dowiedziało się o planach leśników odstrzelenia do 120 bobrów. W uzasadnieniu możemy przeczytać m.in., że: „działalność zwierząt hamuje przepływ wody w urządzeniach hydrotechnicznych małej retencji (zbiornik wodny, namulnik, zastawka)”. Jakie działania planowali jeszcze leśnicy? Niszczenie tam, żeremi, zasypywanie nor i uniemożliwianie dostępu do schronień. Uzasadnienie: „[bobry] powodują uszkodzenie budowli hydrotechnicznych (np. zbiorników wodnych, zastawek i namulników)”.
Zgodę na te działania wydał Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Kielcach. Wywołało to oburzenie zarówno społeczeństwa jak i organizacji przyrodniczych w wyniku czego Nadleśnictwo oświadczyło, że odstępuje od wykonania tych czynności i podejmie próbę „znalezienia alternatywnego i mniej inwazyjnego rozwiązania”.
Nadleśnictwo Staszów jest jednym z 113 Nadleśnictw Lasów Państwowych, które w latach 2016-2023 było beneficjentem Kompleksowego projektu adaptacji lasów i leśnictwa do zmian klimatu - mała retencja oraz przeciwdziałanie erozji wodnej na terenach nizinnych zrealizowanego w ramach Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko 2014-2020.
Celem projektu było „wzmocnienie odporności na zagrożenia związane ze zmianami klimatu w nizinnych ekosystemach leśnych”. W tym celu budowano, przebudowywano, odbudowywano i poprawiano funkcjonowanie zbiorniki małej retencji i małych urządzeń piętrzących w celu spowolnienia odpływu wód powierzchniowych oraz ochrony gleb torfowych. Na stronie Centrum Koordynacji Projektów Środowiskowych przeczytać możemy, że wybudowano 1 349 obiektów piętrzących wodę lub spowalniających jej odpływ, objętość retencjonowanej wody – ponad 2,5 mln m³. Całkowity koszt projektu to 246 495 660,08 zł (w tym ponad 162 mln zł dofinansowania UE).
To kuriozum. Wydano 246,5 mln zł na budowę infrastruktury, którą bobry robią za darmo i to z lokalnych, naturalnych materiałów, a nie lejąc beton w przyrodę. To działania krótkowzroczne i pozbawione wyobraźni. Chyba że nie chodzi tu wcale o programową adaptację do zmian klimatu, lecz o zysk dla leśników. Biorąc pod uwagę inne dewastujące przyrodę działania Lasów Państwowych byłoby to całkiem spójne z ich polityką
– komentuje Radosław Ślusarczyk z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot.
W 2022 r. RDOŚ w Bydgoszczy, na wniosek Nadleśnictwa Dąbrowa, wydał zezwolenie (ważne do 2040 r.) na niszczenie tam, ponieważ zlokalizowane one były na urządzeniu piętrzącym przewidzianym do modernizacji w ramach projektu. Z podobnego powodu zezwolenie na niszczenie tam wydał też RDOŚ w Opolu dla Nadleśnictwa Zawadzkie, RDOŚ Katowice dla Nadleśnictwa Koszęcin. RDOŚ we Wrocławiu zezwolił Nadleśnictwu Lwówek Śląski na niszczenie tam w celu, jak podało Nadleśnictwo we wniosku: „ochrony zbiornika wodnego” wybudowanego w ramach projektu „Mała retencja górska”.
To szaleństwo trzeba przerwać ! Służby ochrony przyrody nie mogą ulegać presji i wydawać zgody na odstrzał zwierząt chronionych, które są niezmiernie pożyteczne w przyrodzie. Trzeba to powiedzieć jasno: bóbr wie lepiej, jak skutecznie zapewnić małą retencję w lesie. Robi to za darmo, tylko dajmy mu szansę a nie zabijajmy go!
– mówi Radosław Ślusarczyk.
Państwowa Rada Ochrony Przyrody zwróciła uwagę na znaczenie bobra dla kraju: „Dzięki umiejętności budowania tam i przekształcania środowiska ma on szczególne znaczenie dla utrzymania wielu rzadkich i zagrożonych gatunków roślin, zwierząt i grzybów. Jako gatunek kluczowy (zwornikowy) stwarza i utrzymuje ich warunki bytowania oraz świadczy usługi ekosystemowe, między innymi związane z wiązaniem gazów cieplarnianych oraz unieszkodliwianiem zanieczyszczeń wody. Wpływa bezpośrednio na zdolności retencyjne, zmniejszanie zagrożenia powodziami oraz na lokalny mikroklimat, a przez to bezpośrednio na gospodarkę człowieka. Z racji tworzenia rozległych rozlewisk i terenów bagiennych konstrukcje bobrów mają niemałe znaczenie podczas działań wojennych jako element środowiska utrudniający i opóźniający transport ciężkiego sprzętu. Zakres aktywności retencyjnej bobrów można porównać z działaniami prowadzonymi we wszystkich krajowych programach tzw. małej retencji. Obecnie szacuje się, że bobry chronią w rozlewiskach ponad 200 milionów m³ wody, a kilka razy więcej jest zatrzymywane w gruncie przylegającym do rozlewisk”.
Bobry są mistrzami małej retencji. Ich tamy działają lepiej niż sztuczne zbiorniki. Dzięki bobrom woda rozlewa się po lasach, wsiąka w glebę, w ściółkę, próchnicę czy w martwe drewno
– mówi Ślusarczyk.
Lasy Państwowe pochwaliły się w ostatnich dniach na swojej stronie kontynuacją projektów dotyczących retencji. W ramach programu FEnIKS 2021–2027 do Lasów Państwowych trafić ma 514 mln zł. Powstaną setki obiektów małej retencji.
Ile bobrów zostanie zabitych i ile tam zostanie zniszczonych, by zbudować sztuczne urządzenia piętrzące? W Nadleśnictwie Staszów ten absurd udało się zatrzymać, jednak wiele takich działań nie jest nagłośnionych i kosztowny przyrodniczo oraz finansowo proceder będzie trwał w najlepsze
– podsumowuje Radosław Ślusarczyk.
Kontakt:
Radosław Ślusarczyk, Pracownia na rzecz Wszystkich Istot, tel. 660 538 329; e-mail: [email protected]