PRACOWNIA 13.12.2024

Puszcza Białowieska: samorządowcy i leśnicy ryzykują upadłość regionu. Czy uda się ocalić markę UNESCO?

Katarzyna Wiekiera
Katarzyna-Wiekiera
Zdjęcie na stronę www Pracowni (8)

Ważą się losy zintegrowanego planu zarządzania Obiektem Światowego Dziedzictwa UNESCO Puszcza Białowieska, który określi los najcenniejszego lasu w Polsce na kolejne 20 lat. Rząd zobowiązał się przyjąć go do końca 2024 r. Z kolei do 1 lutego 2025 r. Polska ma przedstawić raport o stanie zachowania obiektu, który oddali od Puszczy niebezpieczeństwo wpisania na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO w Zagrożeniu. Samorządowcy i leśnicy walczą o utrzymanie status quo, ignorując konieczność naprawienia szkód wyrządzonych przyrodzie w ostatnich latach.

Po nielegalnej wycince z 2017 r. oraz budowie zapory granicznej, UNESCO kilkukrotnie apelowało o plan działań naprawczych dla Puszczy Białowieskiej. Po raz pierwszy już w 2018 r., jednak za rządów Zjednoczonej Prawicy nie było to możliwe. Dodatkowo, na mocy specustawy granicznej w Puszczy Białowieskiej zbudowano zaporę bez przeprowadzenia oceny oddziaływania na środowisko oraz zapewnienia działań kompensujących. To był kolejny powód, dla którego UNESCO zaapelowało już do rządu Donalda Tuska w grudniu 2023 r. o plan działań naprawczych alarmując, że wpisanie Puszczy na listę obiektów w zagrożeniu jest realne. 

Wpisanie najcenniejszego lasu w Polsce, lasu unikalnego w skali świata na listę obiektów w zagrożeniu byłoby kompromitacją na światową skalę, ponieważ obiekty w zagrożeniu dotyczą krajów, w których toczą się poważne konflikty lub których nie stać na ochronę przyrody

– komentował w wywiadzie dla Onetu prof. Bogdan Jaroszewicz, obecny wicedyrektor Lasów Państwowych ds. ochrony środowiska.

Osią sporu jest strefowanie Puszczy 

Przypomnijmy: Obiekt Światowego Dziedzictwa UNESCO Puszcza Białowieska podzielony jest na cztery strefy. W strefach 1 i 2 (park narodowy i rezerwaty) oraz 3 (drzewostany ponad stuletnie oraz siedliska cennych gatunków) prowadzenie gospodarki leśnej jest zakazane. Obszary na których można prowadzić niekomercyjną gospodarkę leśną obejmują wyłącznie strefę 4. 

W 2017 r.  leśnicy dopuścili się nielegalnej wycinki w strefie 3, w kolejnych latach razem z samorządowcami podejmowali też próby zwiększenia strefy 4. Dziś samorządowcy oczekują, że 4 strefa w Puszczy Białowieskiej, która wynosi 18,06% całego obszaru wyznaczona w 2014 r. nie zmieni się i określają to mianem kompromisu. 

Lokalni politycy zblatowani z leśnikami zachowują się zupełnie tak, jakby nic się nie wydarzyło przez ostatnie 10 lat. A wycięto 200 tys. m3 drzew, z czego połowę w drzewostanach ponadstuletnich, co doprowadziło do międzynarodowego skandalu. Zamiast działań naprawczych, o które apeluje UNESCO zbudowano płot graniczny gwałcąc prawo środowiskowe i nie zapewniając żadnych działań kompensujących

– komentuje Radosław Ślusarczyk z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot, organizacji, która od lat jest zaangażowana w walkę o ochronę Puszczy.

Członek Państwowej Rady Ochrony Przyrody przypomina, że za tragedię z 2017 r. do dziś nikt nie poniósł konsekwencji, a nadleśniczy Białowieży odpowiedzialny za nielegalną wycinkę nadal pracuje na swoim stanowisku. „Dziś jako jeden z zarządców terenu będzie współdecydował o losie Światowego Obiektu UNESCO. Włos się jeży na głowie!” – Ślusarczyk nie kryje oburzenia. 

Sojusz leśników z urzędnikami 

Utrzymanie około 120 pracowników nadleśnictw Browsk, Białowieża i Hajnówka co roku kosztuje kilkadziesiąt milionów złotych. Do funkcjonowania trzech nadleśnictw w 2022 dopłacono 35,6 mln zł, a w 2023 – 44,1 mln zł. „Ogromne budżety nadleśnictw puszczańskich pochodzące z Funduszu Leśnego pozwalają leśnikom na działania niezwiązane z gospodarką leśną, np. 1,2 mln zł  przeznaczono na przebudowę ulicy w  Białowieży, czyli na budowanie pozycji w regionie” – wyjaśnia Ślusarczyk, wytykając leśnikom i samorządowcom odpowiedzialność za ryzyko utraty marki UNESCO. 

Lokalni politycy uchwałami uderzają w ochronę Puszczy i ciągną region w dół

Samorządowcy i leśnicy zamiast o poprawę stanu przyrody, walczą o zachowanie status quo, czym ryzykują dalsze pogłębianie upadłości regionu. Wszelkie próby zwiększenia ochrony, które wiążą się z dotacjami i pieniędzmi na rozwój są przez nich blokowane

– zauważa Ślusarczyk.

W maju 2024 r. Rada Gminy Białowieża przyjęła uchwałę, która żąda od Ministerstwa Klimatu i Środowiska oraz Lasów Państwowych wznowienia pozyskiwania drewna w Puszczy Białowieskiej na cele opałowe (w tym na obszarach wyłączonych z wycinek), choć w rejonie Białowieży tego surowca i to w dobrych cenach nie brakuje. „Nie po raz pierwszy stanowisko radnych jest żądaniem łamania prawa, widać w nim także wyraźne wpływy Lasów Państwowych”– komentuje Ślusarczyk.

Samorządowcy opierali także swoje kampanie wyborcze na uderzaniu w ochronę Puszczy. Podcza kampanii w marcu 2024 r. powstała inicjatywa związana ze środowiskiem polityków PiSu, by przeprowadzić referendum wśród mieszkańców gmin puszczańskich przeciwko ustawie zakładającej objęciem ochroną całej Puszczy. Wojewoda Podlaski, stwierdził jednak nieważność uchwały referendalnej w całości wskazując na liczne błędy i podkreślając, że w kwestiach ustawowych nie mogą decydować lokalne samorządy.

To kolejny dowód na to, że samorządy patrzą na Puszczę Białowieską wyłącznie przez pryzmat swoich doraźnych interesów politycznych, lekceważąc troskę o dobrobyt mieszkańców i rozwój regionu

– uważa Ślusarczyk
Fot. Cezary Kowalski
Fot. Cezary Kowalski

Turyści nie przyjadą oglądać concertiny i zrębów 

Za przyjęcie Zintegrowanego Plnu Zarządzania Puszczą odpowiada rząd Donalda Tuska. Przed Ministerstwem Klimatu i Środowiska stoją jednak nie tylko wyzwania związane z uporządkowaniem sytuacji prawnej Puszczy, ale również kwestie związane z zadbaniem o interes regionu, mieszkańców i lokalnego biznesu turystycznego. Tymczasem wprowadzenie strefy przygranicznej w 2024 r. spowodowało lawinowe odwoływanie rezerwacji.

Problem w 2024 częściowo rozwiązała kampania reklamowa, jednak brak stabilności nie pomaga. Stabilności nie zapewniają także lokalni politycy, którzy wywołują larum przy każdej okazji związanej z Puszczą, by przykryć całkowity brak własnych pomysłów na rozwój. Robią tak od dekad, jednak stawka nigdy nie była tak wysoka jak dziś. Albo Ministerstwo stanie na wysokości zadania i wdroży potrzebne działania naprawcze, albo stanie się zakładnikiem leśników i samorządowców pogrążając region w dalszej zapaści. A rozwiązania są na wyciągnięcie ręki

– komentuje Ślusarczyk.

Każde zwiększenie ochrony wiąże się z subwencją ekologiczną. Gotowy jest także projekt Ustawy dla Puszczy, który gwarantuje zatrudnienie leśnikom, wyższe wpływy do samorządów i około 250 milionów złotych rocznie na rozwój.

Pieniądze na rozwój są, wystarczy by samorządy przestały je blokować. Wtedy młodzi przestali, by wyjeżdżać, a biznes mógł podnieść z zapaści. Jeśli lokalni politycy nie są gotowi na pełną ochronę Puszczy, samo powołanie nowych rezerwatów wiąże się z subwencją ekologiczna. Pora podnieść się z marazmu i naprawić wyrządzone krzywdy - i Puszczy i mieszkańcom regionu!

– podsumowuje Ślusarczyk.