DZIKIE ŻYCIE

Dolina Rospudy – kłamstwa i manipulacje

Adam Bohdan

Uprawomocnienie przez ministra decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach oraz wydanie przez wojewodę podlaskiego pozwolenia na budowę poprzedzono dość skuteczną kampanią dezinformacyjną, prowadzoną przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad oraz ministerstwo środowiska.

Media były karmione nieprawdziwymi informacjami, zwłaszcza na temat wartości przyrodniczych doliny Rospudy oraz wariantu alternatywnego przebiegu drogi, omijającego obszar chroniony.

Dolina Rospudy. Fot. Archiwum
Dolina Rospudy. Fot. Archiwum

Minister Jan Szyszko chcąc zdeprecjonować wartość przyrodniczą doliny Rospudy rozpowszechniał informacje, jakoby torfowiska nad Rospudą były tworem antropogenicznym. Twierdził, że tamtejsze torfowiska zostały ukształtowane przez człowieka.

Innego zdania są eksperci, jak np. Hans Joosten, specjalista od ekologii torfowisk i profesor na Uniwersytecie w Greifswaldzie: „Widziałem podobne ekosystemy w Rosji, na Ukrainie, na Białorusi, w Mandżurii i Tybecie. Żeby zobaczyć coś, co zachowało się w zbliżonym, tak pierwotnym stanie jak Rospuda, trzeba się wybrać na wschodnią Syberię. Na zachód od Uralu nie ma nic podobnego. W uproszczeniu, unikalne wartości Rospudy polegają na tym, że są to torfowiska, które same utrzymują stały poziom wody i jednocześnie w ten sposób zapobiegają same zarastaniu ich przez drzewa i krzewy. W miejscach, gdzie raz doszło do ingerencji człowieka, np. na bagnach biebrzańskich, potrzebne jest wykaszanie, by nie dochodziło do ich zarastania. Takich bagien, jak Rospuda, nie ma, bo ludzie chętnie zamieniali je na łąki i pastwiska. Jeżeli ktoś mnie pyta, jakie będą konsekwencje poprowadzenia tej trasy przez dolinę Rospudy, odpowiadam bardzo prosto. Raz na zawsze Polacy i Europejczycy stracą możliwość patrzenia na miejsce, które wygląda jak kawałek Europy sprzed setek, jeżeli nie tysięcy lat. Rospuda to część naszej europejskiej historii i nasze dziedzictwo”.

Minister wysłał również nad Rospudę ekspedycję, by potwierdziła występowanie tam głuszca, stwierdzonego w trakcie inwentaryzacji przeprowadzonej w 2005 roku. Poszukiwania trwały dwa dni i odbywały się podczas opadów deszczu i przy porywistym wietrze. Głuszca, który należy do czujnych ptaków, oczywiście nie znaleziono. Znalezienie go przy takiej pogodzie, po dwóch dniach i o tej porze roku, graniczyłoby z cudem – i o to widocznie chodziło ministrowi.

31 stycznia br., podczas briefingu ministra transportu Jerzego Polaczka, wiceminister transportu Barbara Kondrat w obecności dziennikarzy oświadczyła: „/.../ Działania organizacji pozarządowych zmierzają jedynie do blokowania budowy dróg, czego przykładem jest obwodnica Augustowa. /.../ Wariant alternatywny wymaga wyburzenia 10 miejscowości i wsi”. Podobne informacje zostały opublikowane na stronie internetowej Ministerstwa Transportu. W depeszy PAP mogliśmy m.in. przeczytać: „W 2005 r. NSA odniósł się do wariantu obwodnicy wybranego przez GDDKiA i wariantu zaprojektowanego przez ekologów, który spowodowałby konieczność wyburzenia co najmniej 30 gospodarstw i poważnych ingerencji na terenie około 10 wsi. Zgodnie z wariantem GDDKiA, wyburzenia nie będą potrzebne”.

Powyższe informacje zdementowali autorzy alternatywnej koncepcji, pisząc w swoim oświadczeniu: „publiczne podawanie nieprawdziwych informacji przez urzędników państwowych tak wysokiej rangi nie licuje z powagą urzędów, jakie reprezentują”. W wyroku NSA nie ma słowa na temat wariantu sugerowanego przez organizacje pozarządowe. Co więcej, w okresie, gdy sąd rozpatrywał skargę kasacyjną, ów wariant nie był jeszcze nawet zaprojektowany.

Zaledwie parę godzin po wydaniu przez wojewodę pozwolenia na budowę, ukazał się komunikat Komisji Europejskiej, w którym rzeczniczka poinformowała o zastosowaniu wobec Polski przyspieszonej procedury karnej za decyzję ws. inwestycji zagrażającej dolinie Rospudy.

Zarówno inwestor, jak i organy, które podjęły ostatnie decyzje, zaczęły obarczać siebie nawzajem winą. Minister tłumaczył, że musiał jedynie uzgodnić decyzję środowiskową, wojewoda musiał wydać pozwolenie na budowę, gdyż miał komplet dokumentów, natomiast inwestor jedynie składał wnioski.

W obliczu krytyki i podjętych interwencji prawnych ze strony Komisji Europejskiej i Rzecznika Praw Obywatelskich, wszyscy odpowiedzialni za podjęcie ostatnich decyzji urzędnicy zgodnie twierdzili, że inwestycja jest zgodna z prawem krajowym i wspólnotowym. Sprawiali wrażenie bardziej biegłych w prawie unijnym niż sam Komisarz ds. środowiska Stavros Dimas. Najbardziej pewni swoich racji byli urzędnicy z kilkudziesięcioletnim stażem – dyrektor GDDKiA Białystok Tadeusz Topczewski oraz Józef Stanaszek, Dyrektor Wydziału Środowiska i Rolnictwa Podlaskiego Urzędu Wojewódzkiego. Obaj panowie przyzwyczajeni są do „załatwiania spraw”, a nie postępowania zgodnie z obowiązującymi procedurami.

Ostatecznie Rada Ministrów podjęła decyzję, że nie będzie kompromisu w przypadku doliny Rospudy. Premier stwierdził, że byłby to precedens uniemożliwiający realizację rządowego planu budowy autostrad w Polsce. W rzeczywistości jest dokładnie odwrotnie. KE zirytowana decyzją ws. obwodnicy Augustowa już zapowiedziała wstrzymanie finansowania inwestycji na kwotę 900 mln euro. Niebawem możemy się spodziewać zablokowania kolejnych środków z UE na polskie inwestycje.

Realizacja rządowego planu kreśli bardzo ponury scenariusz, w którym wszystkie strony konfliktu będą przegrane, a najbardziej przyroda. Jako podatnicy będziemy płacili ze swoich podatków kary nałożone przez Komisję Europejską. Inwestycja może zostać wstrzymana – zostanie wycięty las i rozgrzebane torfowiska. A Augustów będzie nadal rozjeżdżany przez tiry...

Adam Bohdan

Marzec 2007 (3/153 2007) Nakład wyczerpany