DZIKIE ŻYCIE

Drzewni ludzie

Dagmara Stanosz

Nie było nas, był las. Nie będzie nas, będzie las.

Drzewa towarzyszą człowiekowi od najdawniejszych czasów, a obserwacja ich procesów wegetacyjnych,  cyklicznego obumierania i odradzania się, od tysięcy lat inspirowała ludzką wyobraźnię, dając podstawy do twórczości, mitów, wierzeń, legend. Drzewo kryło w sobie to, co dla człowieka najważniejsze – tajemnicę życia i śmierci, płodności. Sięgając koroną niebios, a korzeniami podziemia, nabierało znaczenia medium pomiędzy światem ziemskim i nadprzyrodzonym, stając się filarem kosmosu, swoistym axis mundi.


Fot. Adam Będkowski
Fot. Adam Będkowski

Żaden inny fragment przyrody otaczającej człowieka nie inspirował w tak dużym stopniu jego mitotwórczej, mistycznej natury, nie był mu tak bliski. Po dziś dzień symbol drzewa odgrywa bardzo istotną rolę w tradycyjnych kulturach całego świata, a w zmodyfikowanej pod wpływem przemian kulturowych formie towarzyszy nam w codziennym życiu, jest nieodłączną częścią okresu świętowania. Wiele chrześcijańskich symboli, tj. wielkanocna palma, bożonarodzeniowa choinka, wiosenny maik i związane z nimi zachowania, ma związek z dawnym kultem drzew.

Świadectwa albo relikty tegoż kultu można znaleźć we wszystkich mitologiach, świętych księgach tradycji judaizmu, islamu, chrześcijaństwa, w wielu legendach, bajkach, w wierzeniach, obrzędach, przesądach, wreszcie w literaturze pięknej. Carl Gustav Jung wyróżnia je obok mandali jako najbliższy człowiekowi, określający jego istotę archetyp.

Zresztą wielu z nas intuicyjnie wyczuwa tę bliskość, podobieństwo formy, jakieś analogie, zależności pomiędzy sposobem istnienia – życia drzewa a samym sobą, tak samo gdzieś zakorzenionym, niepowtarzalnym, cyklicznie się duchowo odradzającym. I nie jest to bynajmniej przejaw sentymentalnej naiwności „poetyzującego” ekologa, skoro uczucie to towarzyszy człowiekowi od początków istnienia ludzkości, stanowiąc niejako trzon, rdzeń jego kultury duchowej.

W wielu mitologiach, także w polskich podaniach ludowych, drzewo przedstawiane jest jako centrum wszechświata, źródło życia i powstania człowieka, drzewo kosmiczne.

Babilończycy umieszczali je w centrum, wyobrażając sobie w postaci gwiaździstego nieba, wznoszącego się w kierunku oceanu otaczającego i podtrzymującego świat. Liście miały być obłokami, a owoce gwiazdami. W indyjskich Upaniszadach drzewo kosmiczne przedstawiane jest z korzeniami uniesionymi w górę – korona zaś stworzona jest z ziemskich żywiołów: powietrza, wody, ziemi i ognia.

W wielu kulturach za centrum wszechświata przyjmuje się górę, z drzewem rosnącym w jej wnętrzu lub na szczycie. W tradycji słowiańskiej drzewo wyrasta z oceanu, a w jego koronie siedzą dwa ptaki – późniejszy diabeł i Bóg (stwórcy dualistycznego świata), a u osadzonych w wodzie korzeni wije się wąż lub smok. Podobnie w tradycji ludów skandynawskich – mityczny jesion Yggdrasil pilnowany jest przez węża, a w jego koronie mieszka orzeł.

Ludy syberyjskie w centrum umieszczają brzozę, na której gałęziach mieszkają wyobrażane także w postaci ptaków dusze, po które wyprawiają się szamani podczas transu.

Wyobrażenie raju związane jest z drzewem nie tylko w tradycji biblijnej. W legendach Jakutów raj jest złotym pępkiem ziemi, w którym pierwszego człowieka wykarmiła swym mlekiem kobieta wychodząca do połowy z pnia drzewa. Pigmeje-Semangowie z Afryki wierzą, że z korzeni drzew wyrastają piersi dające mleko, którym karmią się dusze nienarodzonych dzieci. W biblijnym raju oprócz „drzewa wiadomości dobrego i złego”, którego zgubnym owocem uraczyli się skuszeni przez węża pierwsi rodzice, rosło drugie – „drzewo życia”, którego owoców wygnańcy nie zdążyli już poznać.

W mitycznych wyobrażeniach drzewo jest nie tylko metafizyczną siedzibą ludzkich dusz, ich karmicielem. Wiele z nich opowiada o ludziach powstałych lub zamienionych w drzewa. W greckiej mitologii początek ludzkości wieku brązowego (po złotym i srebrnym) dali ludzie stworzeni z jesionu – symbolu siły i waleczności (z drewna jesionowego wyrabiano dawniej strzały). W tradycji skandynawskiej pierwszą parą miały być przemienione przez bogów w ludzi pnie wiązu i jesionu. Mitologia grecka i rzymska (zwłaszcza wariant Owidiuszowskich „Metamorfoz”) zawiera jeden z najbardziej wzruszających motywów drzewnej epopei, a mianowicie historię dobrych staruszków – Filemona i Baucis, których ostatnim życzeniem było przemienić się po śmierci w drzewa zrośnięte korzeniami.

Wiara w taką metamorfozę jest również powszechna w tradycyjnej polskiej kulturze ludowej. Cechy drzew przypisuje się charakterowi zmarłego i rodzajom śmierci – np. zrzucający igliwie modrzew, adekwatnie do swojej „inności”, uchodzi za wcielenie ludzi zmarłych śmiercią nienaturalną (samobójców, topielców – ten motyw wykorzystał Mickiewicz w „Świtezi”). Brzozy sugerujące swą bielą niewinność mają być dziewicami, które z rozpaczy po stracie ukochanego wrosły warkoczami w ziemię; czarny bez jest z kolei wcieleniem czarownicy itd.


Fot. Adam Będkowski
Fot. Adam Będkowski

Drzewa były miejscem boskich epifanii, pierwszymi świątyniami, zamieszkiwanymi przez bogów, miejscem mediacyjnym, łączącym sferę sacrum i profanum. Objawiały się w nich zarówno najwyższe w hierarchii bóstwa naczelne – gromowładcy, tj. słowiański Perun, grecki Zeus (w dębie), germański Odyn (jesion), egipski Horus (akacja), Re (sykomora) itd., jak i pomniejsze bóstwa, duchy, demony – greckie hemadriady (nimfy leśne), hinduscy jakszowie (bóstwa płodności) czy diabeł Rokita (wierzba).

Według legend, Budda urodził się i doznał oświecenia pod drzewem (figowcem), Matka Boska uciekając z Egiptu znalazła schronienie w leszczynie albo lipie (dlatego drzewa te uważane są za święte i szlachetne), a w średniowiecznej i ludowej plastyce obraz ukrzyżowania przedstawia Jezusa nie na krzyżu, lecz właśnie na drzewie. We Włoszech po dziś dzień obchodzi się święta ku czci Matki Boskiej Głogowej, Lipowej, Dębowej, Goździkowej i Oliwnej.

Pod drzewami składano ofiary – w postaci pożywienia, krwi zwierząt czy ludzi.

W wielu kulturach obrzędy inicjacji w wiek dojrzałości lub inne obrzędy przejścia zawierają nakaz samotnego pobytu w dziupli drzewa, zamieszkania w jego koronie lub długi samotny pobyt w lesie. Drzewo jest symbolem wtajemniczenia w arkana mądrości i wiedzy tajemnej. Według mitu, germański bóg Odyn musiał na dziewięć dni i nocy zawisnąć na magicznym drzewie Yggdrasil, aby posiąść tajemną wiedzę na temat run.

Dla szamanów drzewo – brzoza, jest drabiną do innych światów, po której wędrują w trakcie ekstatycznych seansów, by otrzymać od duchów wskazówki do rozwiązania problemów nurtujących społeczność. Sen pod drzewem uważany jest za proroczy, a z szumu liści można wyczytać przyszłość. W tradycji ludowej Turków osmańskich istnieje przekonanie, iż na każdym liściu wypisane jest przeznaczenie jednego człowieka (mnie narzuca się tu analogia pomiędzy żyłkami na blaszce liści, a liniami dłoni, z których także odczytuje się przyszłość).

Wszelkie wykroczenia prawne sankcjonowano pod drzewem – delikwenta przywiązywano do pnia i poddawano karze chłosty. W Europie był to najczęściej dąb – do dziś w wielu wsiach można spotkać szczątki „dębów chłosty” – lub drzewa porażone piorunem, w tradycji ludowej uchodzące za święte.

Dawniej drzewa odgrywały bardzo ważną rolę w lecznictwie i magii leczniczej. Nie tylko dostarczały pokarmu czy surowców do sporządzania leków, ale wierzono też, że w magiczny sposób potrafiły odpędzać choroby i złe demony. Wiara w magiczną moc odnosiła się zwłaszcza do drzew porażonych piorunem. Wierzono, iż drzazgi takiego drzewa, wrzucone np. do mleka, odpędzały choroby, uśmierzały ból zębów, głowy – wedle zaleceń należało podłubać świętą drzazgą w bolącym zębie lub gryźć spalony piorunem kawałek drewna i oddać z powrotem drzewu – by zabrało ze sobą ból. Choroby i nieszczęścia w symboliczny sposób „przybijano” do pni, „zawieszano” na gałęziach, wierząc, że drzewo uleczy ich właściciela.

Pobudzanie sił witalnych skierowane było też w drugą stronę – od ludzi ku drzewom. To człowiek stał na straży ich zdrowia i płodności. Do dzisiaj w niektórych rejonach Polski zachował się zwyczaj nacierania drzew owocowych ciastem ugniatanym przed wigilią na chleb. Bardziej drastyczną i zarazem spektakularną metodą pobudzania płodności było odgrywanie przed drzewem scenek grożenia ścięciem, jeśli nie obrodzi. Gospodarz odgrażał się drzewu siekierą, wykrzykując przekleństwa mające przestraszyć i zmobilizować je do wydania owoców, a druga osoba ukryta w gałęziach lub za pniem, odpowiadała z ukrycia w imieniu drzewa, zapewniając gospodarza o przyszłym urodzaju. Takie rytuały i wiara w ich skuteczność postrzegane są dzisiaj jako „pocieszne zabobony” minionej epoki, jednak są one świadectwem traktowania drzew jak istot żywyh, a nie tylko kawałka drewna. Taki sposób myślenia można przyjąć za pierwsze normy ochrony przyrody prawa niepisanego, zwyczajowego.

Drzewo rosnące w gospodarstwie otaczano szacunkiem, wierzono, że chroni od piorunów (jak lipa, topola) czy węży (jesion). Na wsiach było symbolem tradycji – sadzone przez pradziadów przypominało o korzeniach ojcowizny, na dworach sadzono imienne aleje, drzewa kolejnych potomków królów, książąt itp. Wielkie wydarzenia historyczne, zwycięstwa, zawarte pokoje, upamiętniano również posadzeniem drzewa (słynne lipy Sobieskiego sadzone przez króla w całej Polsce).

Symbol drzewa towarzyszy wielu rytuałom przejścia – zarówno tym związanym z cyklem wegetacyjnym przyrody, jak i z życiem człowieka. Sadzone przy narodzinach dziecka staje się symbolem człowieka, jego wzrastania, życia na ziemi. W wielu kulturach grzebie się zmarłych bezpośrednio pod drzewami lub sadzi się je na grobach, co nie tylko ma ułatwić duszy zmarłego przedostanie się na tamten świat, ale staje się również symbolem pamięci, duchowej nieśmiertelności w świecie żywych, śladem – pamiątką po zmarłym, a nade wszystko symbolem łączności pomiędzy życiem i śmiercią, światem żywych i umarłych, symbolem jedności wszechświata.

W wielu kulturach drzewo sadzi się przy zaślubinach jako symbol więzi uczuciowej łączącej małżonków i początku wspólnego życia. Z kolei w naszej tradycji (skądinąd patriarchalnej) zasadzenie drzewa, obok postawienia domu i spłodzenia syna, uchodzi za symbol męskości.

W tradycji kulturowej gest posadzenia drzewa jest równoznaczny z przejściem do innego stanu, początku nowego życia – czy będzie to życie ziemskie, pozagrobowe, czy małżeńskie. Współcześnie również sadzi się drzewa przy grobach, choć raczej w celach ozdobnych niż magicznych, a nowożeńcy dostają w prezencie tzw. „drzewka szczęścia”.

Z czasem do symbolu drzewa dołączył symbol magicznego kręgu (no i mamy drzewo w mandali), wyznaczającego świętą przestrzeń. Tam składano ofiary bóstwom, modlono się, rozstrzygano o najważniejszych sprawach, a w czasie pełni księżyca oddawano się rytualnej – aprobowanej w tym miejscu i czasie – rozpuście. Święte gaje miały swoich strażników – kapłanów strzegących dostępu do ich wnętrza. Odprawiane tam praktyki religijne znane były nie tylko kojarzonym powszechnie z tym kultem celtyckim druidom, ale wielu innym ludom starożytności, w tym Słowianom. Zresztą wartość znaczeniowa tego typu miejsc przebija przez wiele kart historii kultury; wystarczy wspomnieć słynne greckie akademie filozofów – Arystotelesa, Platona – czy ewangelickie świątynie do odprawiania potajemnych nabożeństw w okresie kontrreformacji. A i współczesne rezerwaty przyrody nie są przecież w warstwie symbolicznej niczym innym jak właśnie „świętymi gajami”.

Już w starożytności drzewa nie tylko otaczano czcią, ale również surowo karano za ich niszczenie lub nieuzasadnione ścięcie. James Frazer w swojej słynnej „Złotej gałęzi” opisuje jedną z germańskich kar za obdzieranie drzewa z kory. Sprawcę takiego czynu przybijano pępkiem do miejsca po zerwanej korze i okręcano wokół drzewa aż do wydarcia kiszek... Ten drastyczny, choć wydawałoby się, że mało prawdopodobny opis, świadczy o wartości, jaką wówczas przypisywano drzewom i przestrzeganiu norm zgodnych z zasadą „życie za życie”. Nie dotyczyło to oczywiście wszystkich drzew, gdyż to właśnie one stanowiły przecież podstawowy budulec. Fakt ten nie zmieniał jednak przyjętego w tradycji nakazu szacunku i przepraszania drzewa przed ścięciem.

W tradycyjnej kulturze ludowej las postrzegany był w ogóle jako przestrzeń dzika, nieoswojona, obca – siedziba złych sił i demonów. Jednakże ten sam las dostarczał człowiekowi potrzebnych środków do życia – wzbudzał lęk, ale i szacunek. Do dziś zachowały się np. w przysłowiach ślady przestrzeganego dawniej prawa poszanowania lasu. Miał on nawet swój dzień przypadający na 21 grudnia – dzień św. Tomasza, w którym nikomu nie wolno było wchodzić do lasu pod groźbą śmierci. Stąd też przysłowie: „W Toma siedź w doma”...

Niezwykle bogata symbolika drzewa sprawia, iż stanowi ono jeden z najważniejszych atrybutów kultury, towarzyszy człowiekowi na co dzień i od święta. Kosmiczne drzewo życia pojawia się zawsze w okresie świątecznym pod postacią bożonarodzeniowej choinki, palmy wielkanocnej, wiosennego maika. W poszukiwaniu rodzinnych korzeni rozrysowuje się drzewa genealogiczne, przechodząc pod czczoną przez Celtów jemiołą pamięta się o tradycyjnym pocałunku, znaleziony jesienią pierwszy kasztan nosi się w kieszeni na szczęście, niektórzy wypisują nadal na korze wyznania miłosne, inicjały ukochanych (zapewne nie czytali Frazera)... Na drzewach wiesza się święte kapliczki, kupuje rumuńskie drzewka szczęścia, a na szyi nosi krzyże...

Czy zatem kult drzew naprawdę zaginął? Ja wierzę, że nie trzeba być współczesnym „neopoganinem”, aby odczuć wartość tego symbolu, gdyż jest on głęboko zakorzeniony nie tylko w naszej tradycji, ale przede wszystkim w podświadomości człowieka.

Dagmara Stanosz