DZIKIE ŻYCIE

Rębnia cicha czyli jak orkan czynił szkody

Jacek Zachara

W czasie każdej wizyty na Pilsku spotyka mnie jakaś niespodzianka. Raz jest za ciepło, czasem Image za zimno, za dużo śniegu lub zupełny jego brak. Każda pora roku coś ze sobą przynosi. Ale zostawmy rytmy przyrody - co innego przykuło tym razem moją uwagę. Panie to był taki łorkan, musiołech kucać, we wszyćkie strone mną miotało. Duło, że hej. Wszyćkie te drzewa połamało. Jachbych tego nie widzioł to bych nie łuwierzył - powiedział szczupły, wyglądający na jakieś pięćdziesiąt lat mężczyzna o sylwetce sportowca. Usłyszałem to na narciarskiej trasie nr 5 w masywie Pilska, na wysokości wyciągu narciarskiego na Kopę. Mężczyzna ten pośpiesznie sprzątał gałęzie i konary świerków, jałowca górskiego i kosodrzewiny (wcześniej ratrak zwoził pnie drzew na dół). Powiedziałem do niego, że musiał to być niesamowity zbieg okoliczności - orkan przewrócił dokładnie te drzewa, które zawadzały na trasie. Przyznał mi rację. Na niezbyt wygodnym dla narciarzy pierwszym zakręcie tej trasy i jakieś 100 m niżej, w wąskim gardle, widać było ścięte pnie chronionych drzew. Teraz trasa ma w niektórych miejscach ponad 60 m szerokości. Do homologacji trasy FIS-owskiej wystarczy mniej. Wszystkie drzewa od lat wycinano pojedynczo, raz tu - raz tam, tak żeby nie rzucało się w oczy. Co roku ubywa ich kilka, tym razem wyciętych zostało znacznie więcej. Marcin Krzyżański, który robił w tym czasie materiał do telewizji o zniszczeniach na Pilsku, powiedział, że taka metoda wycinki nazywa się "rębnią cichą". Nazwa ta po raz pierwszy pojawiła się, gdy ODGW Kraków, po wielkim szumie wywołanym wycinką dużych obszarów łęgów pod Krakowem, zmieniła taktykę i teraz wycina każdego roku tylko niewielki fragment lasu. Mniej się rzuca w oczy.


ImageZ dołu trasy do Hali Miziowej już wyrżnięto szeroki pas lasu, teraz wystarczy tylko połączyć tę trasę z górnym odcinkiem i mamy wyprofilowany, zgodnie z wymogami bezpieczeństwa, szlak narciarski. Pozostał jeszcze ok. 150 - metrowy odcinek lasu świerkowego, który zawadza, ale w najbliższym czasie zostanie z pewnością zastosowana "rębnia cicha" lub jakaś inna, równie nowatorska i "łagodna ekologicznie" metoda, w której konsekwencji uschną, obwini się kwaśne deszcze, no i trzeba będzie drzewa wyciąć, bo będą zagrażać narciarzom.

W miejscu istniejącej już trasy nr 5 dwa lata temu zaczęto budować nową, znacznie poszerzoną. Nie byłoby Image może w tym nic szczególnie złego, ale biorąc pod uwagę wyjątkowość miejsca - na kopule Pilska występuje bardzo rzadka roślinność pasma alpejskiego, kosodrzewina - i najważniejszą sprawę: wszystko to odbywa się z naruszeniem wielu ustaw, to w tym kontekście sprawa jest co najmniej kontrowersyjna. Gestorzy ośrodka narciarskiego na kopule Pilska konsekwentnie, od samego początku powstania tam sieci wyciągów, łamią prawo. Można by tu przytaczać całą listę przykładów, ale skupię się tylko na ostatnich.  Pisaliśmy już o zaskarżeniu tej budowy przez dyrektora Żywieckiego Parku Krajobrazowego, Jerzego Gajczaka (pogwałcono 6 ustaw, naruszono stabilność stoku i stosunków wodnych, wycięto nielegalnie kilka hektarów lasu). Finał sprawy - prokuratura umorzyła postępowanie ze względu na znikomą szkodliwość społeczną. Skąd my to znamy? Dyrektor odwołał się od tej decyzji.
Straż Graniczna wystąpiła z wnioskiem o ukaranie Ośrodka Narciarskiego "Pilsko" za umożliwienie wjazdu na tereny leśne samochodów prywatnych, które dowożą narciarzy do wyciągów wyżej usytuowanych, gdy niżej brak śniegu.

Następna sprawa - Naczelny Sąd Administracyjny zakwestionował legalność wyciągu nr 8, a jest to ostatnia instancja, od której decyzji nieImage można się odwołać. W państwie prawa taka decyzja pociąga za sobą tylko jedno - natychmiastowe rozebranie wyciągu. Wyciąg jednak kursuje, co więcej, w zasadzie tylko on robi to nieprzerwanie. Gdy niedawno pytałem Australijczyka Johna Seeda, czy u nich w momencie zapadnięcia podobnego wyroku sądu wyciąg dalej by funkcjonował, John był zaskoczony tym pytaniem. To u was coś, co jest uznane prawomocnie za nielegalne jest dalej tolerowane? - pytał mocno zdziwiony. Na wyjaśnienie, co to znaczy mentalność Homo sovieticus nie starczyło mi czasu.

W styczniu tego roku Główny Inspektor Nadzoru Budowlanego stwierdził nieważność decyzji wojewody bielskiego umożliwiającej funkcjonowanie wyciągów z Hali Miziowej na kopułę Pilska. W piśmie czytamy: (...)"Rażące naruszenie prawa" upatruje się nie w błędach jego interpretacji, lecz w przekroczeniach jasnych i niedwuznacznych i to takich, które z uwagi na ich skutki nie dają się pogodzić z panującym w państwie porządkiem prawnym (...). Jednak wyciągi dalej funkcjonują. Dlaczego? Można to wyjaśnić tylko w jeden sposób - niedawno Bank Światowy ogłosił, że Polska jest jednym z krajów, gdzie panuje duża korupcja. Nawet zablokowanie lub przeforsowanie jakiejś ustawy sejmowej można kupić. Oczywiście wszystko ma swoją cenę.

Tylko przyroda jest za darmo...

Jacek Zachara

Czerwiec 2000 (6/72 2000) Nakład wyczerpany