DZIKIE ŻYCIE Wywiad

Górny Śląsk nie jest przyrodniczą pustynią. Rozmowa z Rolandem Doboszem

Tomasz Kudłacz

Proszę przybliżyć Pańską placówkę i jej zadania.

Roland Dobosz: Muzeum Górnośląskie obejmuje zakresem działania Górny Śląsk, choć „obszarem” naszego zainteresowania jest cały świat, a prezentujemy to na Górnym Śląsku. Niewiele jest w kraju muzeów tej wielkości, a z całą pewnością nie ma większego Działu Przyrody niż nasz. Przed II wojną światową po niemieckiej stronie granicy istniał Naturwissenschaftliche Abteilung (Dział Przyrody) Oberschlesisches Landesmuseum (Górnośląskiego Muzeum Krajowego) właśnie w Bytomiu, natomiast po stronie polskiej Oddział Przyrodniczy Muzeum Śląskiego w Katowicach. Po wybuchu wojny nastąpiła likwidacja Muzeum Śląskiego przez Niemców i przejęcie wszystkich zbiorów przez muzeum niemieckie. Po zakończeniu wojny doszło do uprawomocnienia tego zagarnięcia, ponieważ władza ludowa o muzeach za bardzo nie myślała. W tych dawnych muzeach oczywiście większy nacisk kładziono na sztukę itp., a mniej na przyrodę. Dopiero w czasach bardziej współczesnych wyrównało się to – my wyraźniej widzimy, że przyroda w niesamowitym tempie ginie i ulega przeobrażeniu. Moja rola w Muzeum – poza tym, że jestem zawodowym taksonomem – polega na tworzeniu dokumentacji tego, co się dzieje wokół nas, tych przeobrażeń przyrodniczych. Zadaniem wszystkich muzealników jest gromadzenie takich zbiorów, które będą tworzyły pewien dokument o środowisku w danych czasach.


Roland Dobosz. Fot. Tomasz Kudłacz
Roland Dobosz. Fot. Tomasz Kudłacz

Oczywiście inaczej były tworzone zbiory dawniej, było to bardziej rabunkowe i powiedzmy, że trochę kłócące się z naszym pojęciem o ochronie przyrody. Biolodzy i naukowcy mają na sumieniu trochę gatunków, które zginęły, bo taka była mentalność, takie podejście do przyrody w dawnych czasach, jeszcze stosunkowo niedawno. W tej chwili jest trochę inaczej, to pewna konsekwencja zmieniającego się światopoglądu i sposobu obserwowania, rejestrowania przeobrażeń przyrodniczych w stosunku do tego, co było w XIX i przez wiele lat XX wieku. Zmienia się także charakter i rola pracy w Dziale Przyrody.

Jak wygląda problem pozyskiwania zbiorów?

Pozyskiwanie pewnych zbiorów może się kłócić z ortodoksyjnym ekologicznym podejściem do przyrody, gdzie dbamy o to, żeby nic nie ginęło. Do Muzeum trafiają niestety także okazy zwierząt uśmiercanych w tym celu. Podejście do zbiorów jednak zmienia się – kiedyś zrobiłem wystawę na bazie zwierząt, z których żadne nie zginęło na potrzeby wystawy. Zwierzęta te zginęły w sposób nienaturalny, ale nie z naszej przyczyny (np. na drogach). Bardzo mocno zwracamy uwagę, żeby w miarę możliwości nasze zbiory powstawały w ten sposób. Obecnie zaczynamy tworzyć całkiem nową kolekcję, jest to kolekcja ptasich skrzydeł. Elementy do wystawy pozyskujemy z ptaków zabitych przez linie wysokiego napięcia lub na drogach. Takie rozwiązanie jest wyjściem naprzeciw oczekiwaniom organizacji ekologicznych. Obecnie eksploracji typowo muzealnej, prowadzonej w dawnym stylu, jest znacznie mniej niż 20-30 lat temu.

Oprócz dokumentacji, Muzeum prowadzi działania popularyzatorskie.

Do dziś pokutuje mit o muzealniku, który jest stary, zasuszony, wokół pełno kurzu, jakieś pudełeczka stojące na biurku. Nic bardziej mylnego. Uważam, że mamy obecnie w Muzeum Górnośląskim najprężniejszy Dział Przyrody w Polsce i mam tu na myśli właśnie m.in. propagowanie samej wiedzy o przyrodzie, ale także zachowań proekologicznych. Przy Dziale Przyrody działają trzy organizacje, tj. Śląskie Towarzystwo Entomologiczne (ponad 150 osób z całej Polski i z zagranicy), Klub Ornitologów Górnego Śląska (podobna ilość osób) i Polskie Towarzystwo Przyjaciół Przyrody „ProNatura” – oddział bytomski. To jest wiele osób, które bardzo aktywnie pracują i w pewnym sensie zmuszają nas do pracy, bo przychodzi ktoś i jest taki czy inny problem i musimy odpowiedzieć na to zapotrzebowanie społeczne. Tutaj często odbywają się zebrania, spotkania itp., rocznie mamy 6 spotkań ornitologów i entomologów. Wydajemy także trzy czasopisma naukowe, oprócz tego z naszą pomocą Śląskie Towarzystwo Entomologiczne wydaje „Acta Entomologica Silesiana”.

To są działania naukowe, ale wiążą się one także z popularyzacją tematyki przyrodniczej. Każda wystawa, która tutaj powstaje, ma swoje podłoże w naszej działalności społeczno-naukowej. Te ekspozycje to jeden z bardzo ważnych elementów naszej działalności promującej przyrodę. 19 kwietnia odbędzie się otwarcie pierwszej części wystawy stałej. Będzie ona nieco odbiegała od standardów do niedawna jeszcze przyjętych, gdzie był natłok informacji. Nasza wystawa ma służyć pewnym doznaniom estetycznym i wzbudzić zainteresowanie. Nie będzie za wiele do czytania, będzie za to przede wszystkim przyroda pokazywana w taki sposób, jaki występuje w naturze. Chcemy, by dzięki tej wystawie sięgano po kolejne informacje, po literaturę, docelowo chcielibyśmy propagować taką dobrą literaturę, która nie wypacza naszego postrzegania przyrody.

Oczywiście nie ma możliwości pokazania wszystkiego, ale myślę, że nasza wystawa uzupełni wiedzę o przyrodzie Górnego Śląska. Nawet jeśli jedno dziecko lub jeden dorosły przeżyje jakieś emocje, pozna coś nowego, to będzie to sukces. Za jakieś 3-4 lata powinniśmy otworzyć już całą ekspozycję. Będzie ona prezentowała przyrodę Górnego Śląska w najbardziej oczywistych i najbardziej znanych ludziom aspektach, czyli las, środowisko wodno-błotne, łąki i miasto. Uczestniczymy także w wielu innych projektach związanych z ochroną przyrody i upowszechnianiem informacji o ciekawych siedliskach. Są to np. różne ścieżki dydaktyczne i opracowania dotyczące waloryzacji przyrodniczej gmin, miast itd. Uczestniczymy np. w projekcie poświęconym roli obiektów sakralnych w ochronie sów i nietoperzy, który to projekt został zrealizowany w 4,5 tys. parafii, jest to największa tego typu inicjatywa na świecie. Spośród wszystkich kościołów objętych projektem, 1200 jest położonych na Górnym Śląsku. Efekty projektu i przede wszystkim medialna strona, nagłośnienie pomysłu przyczyniło się do tego, że projekt ruszył w skali ogólnopolskiej pod kierunkiem organizacji „Bocian” z Siedlec. Drugi taki duży projekt dotyczy ochrony miejsc rozrodu płazów, jest on obecnie realizowany w rejonie Zielonej Góry. Projekt ten został przedstawiony i zaproponowany przeze mnie Wojewódzkiej Komisji Ochrony Przyrody na Uniwersytecie Zielonogórskim. Dział Przyrody współpracuje także z „ProNaturą” np. przy obrączkowaniu bociana białego, zabezpieczeniu linii energetycznych przez rozmieszczanie sylwetek sokołów.


Płonne Bagno w Katowicach. Fot. Ryszard Kulik
Płonne Bagno w Katowicach. Fot. Ryszard Kulik

Powszechnie panuje przekonanie, że Górny Śląsk jest ekologiczną pustynią.

Uważam, że jest wprost przeciwnie. Róża wiatrów, mikroklimat, ukształtowanie terenu, bogactwo przyrodnicze – są tu niesamowite. Gdyby nie przemysł... Jest wiele miejsc cennych przyrodniczo. Przykład: wywalczony przez naszych ornitologów rezerwat „Żabie Doły”, między Bytomiem, Chorzowem i Świętochłowicami. Między tymi miastami leży enklawa, gdzie zagęszczenie bączka jest jedno z największych w Europie. Obecnie, dzięki upadkowi przemysłu, w niesamowitym tempie następuje regeneracja środowiska. Anglicy zauważyli takie zjawisko przy rozregulowywaniu i oczyszczaniu Tamizy, gdzie przewidywano, że renaturalizacja potrwa kilkadziesiąt lat, a tu już po kilku latach pojawiły się pstrągi. Zdolności samooczyszczania, regeneracji środowiska naturalnego są potężne.

Górny Śląsk naprawdę nie jest pustynią ekologiczną. W wyniku działania przemysłu najbardziej ucierpiały wielkoobszarowe fragmenty. Nie mamy tu takich lasów, jak Puszcza Białowieska, nie mamy takich obszarów, jak Biebrza. Nie znaczy to jednak, że cała przyroda jest zdegradowana i zniszczona. Jest wiele miejsc w naszym regionie, w których przyroda zachowała się we w miarę nienaruszonym stanie i jeżeli tylko będziemy o nią dbać, nie będziemy wprowadzać gatunków obcych, nie będziemy prowadzić gospodarki takiej jak Europa Zachodnia, unikniemy ich błędów, pozostawimy miedze, pocięte pola, a nie wielkoobszarowe gospodarstwa, to przyroda odrodzi się, gatunki rzadkie ustabilizują swoją liczebność. My musimy tylko stworzyć im ku temu warunki.

W tej chwili głównym zagrożeniem dla przyrody Górnego Śląska jest czerpanie ze złych wzorców Europy Zachodniej, niezauważanie tego, iż na Zachodzie już przeszli „makabryczny etap”: porządkowania, betonowania itp. My chcemy zrobić to samo. Nie uczymy się na ich błędach.


Fot. Krzysztof Mazurkiewicz
Fot. Krzysztof Mazurkiewicz

Jak widzi Pan przyszłość przyrody na Górnym Śląsku i szanse jej ochrony?

Lata po upadku przemysłu pokazują nam, że przyroda wykazuje niezwykłą witalność, potrafi odrodzić się w fantastyczny sposób. Przykładem są oczyszczające się rzeki, potoki itd. W tej chwili zagrożeniem są małe, jednostkowe działania, małe zakłady, zrzucanie ścieków, rodzinne firmy, trudne do skontrolowania. To jest zagrożenie. Trudno trafić z edukacją ekologiczną do dorosłych, łatwiej trafia ona do dzieci. Mam fantastyczne przykłady ze szkoły podstawowej. Przede wszystkim edukacja od najwcześniejszego poziomu, od przedszkola. Jedno, dwa pokolenia i ludzie będą inaczej podchodzili do przyrody.

Jestem raczej optymistą. Przede wszystkim widać co stało się z ptakami drapieżnymi po okresie totalnego dołka, okresie stosowania DDT. Przyroda ma na tyle siły, żeby sobie poradzić. Przestrzegałbym natomiast przed czymś innym – Górny Śląsk jest zbyt zmieniony antropogenicznie, żebyśmy mogli tak do końca to wszystko zostawić same sobie. Co innego przyroda Puszczy Białowieskiej czy bagien biebrzańskich. Na Górnym Śląsku mamy za bardzo rozchwianą strukturę przyrodniczą, przyroda sama nie jest w stanie się ustabilizować, wyrównać wszystkie proporcje. Nie chciałbym, aby zrozumiano to dosłownie czy opacznie – jest to pewne uogólnienie. W realiach Górnego Śląska przyroda wymaga naszej pomocy. Niestety, niekiedy trzeba ingerować po to, żeby uratować coś cennego.

Dziękuję za rozmowę

Bytom, 2 marca 2005 r.

Dział Przyrody Muzeum Górnośląskiego posiada jedną z największych w Polsce kolekcji przyrodniczych. Składają się na nią zbiory pochodzące z funkcjonującego w latach 1928-1945 Działu Przyrody w bytomskim Oberschlesisches Landesmuseum oraz z istniejącego w latach 1927-1939 Oddziału Przyrodniczego Muzeum Śląskiego w Katowicach. Kolekcje obydwu działów, połączone w Bytomiu pod koniec 1939 r., uległy częściowemu zniszczeniu w trakcie działań wojennych. Po wojnie do zbiorów włączono kolekcje przyrodnicze okolicznych muzeów, głównie z Gliwic, Chorzowa, Cieszyna i Pszczyny oraz od osób prywatnych. Zbiory przyrodnicze wzbogacano okazami pozyskiwanymi w trakcie badań terenowych prowadzonych przez pracowników działu oraz zakupami i darowiznami kolekcji prywatnych. W efekcie kilkudziesięcioletnich działań kolekcjonerskich Dział Przyrody stał się posiadaczem cennych zbiorów szczegółowo dokumentujących florę i faunę Górnego Śląska.
Pracownicy Działu prowadzą swoje badania w ramach dwóch sekcji: entomologii i ornitologii. Dział tworzy 5 osób: dwóch ornitologów, dwóch entomologów i preparator. W dorobku pracowników jest wiele wystaw czasowych, prezentowanych wielokrotnie poza murami Muzeum Górnośląskiego na terenie całego kraju (np. wystawa „Owady i Ludzie” i z serii „Z ekologią na ty” – „Co w budkach piszczy?”).
Przy Dziale działają prężnie stowarzyszenia przyrodnicze skupiające w sumie około 350 osób. Są to: Śląskie Towarzystwo Entomologiczne, Katowickie Koło Sekcji Ornitologicznej Polskiego Towarzystwa Zoologicznego, Ornitologiczna Grupa Robocza Doliny Górnej Wisły „Czaplon” oraz Górnośląskie Koło Polskiego Towarzystwa Przyjaciół Przyrody „pro Natura”. Ich członkowie wspomagają pracowników Działu w gromadzeniu informacji naukowych, zbiorów i w organizacji wystaw.

Muzeum Górnośląskie, pl. Jana III Sobieskiego 2, Bytom
tel./fax. 32 281 34 01, tel. 281 82 94, 282 36 12
e-mail: mgbytom@us.edu.pl, muzeum.bytom.pl


Kolumna dofinansowana przez Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach.